Schyłek II wojny światowej. Podczas jednej z krwawych bitew o Okinawę amerykański sanitariusz z powodów moralnych i religijnych odmawia noszenia broni i zabijania.
Przełęcz ocalonych
Masz prawo wziąć udział w walce kompletnie bezbronny. Takie oto słowa usłyszał Desmond Doss stojąc przed sądem wojskowym. Dlaczego się tam znalazł? W imię swoich przekonań młody chłopak chce iść na wojnę, ale nie po to żeby zabijać ludzi ale żeby ich ratować. Czy ktokolwiek jest w stanie go zrozumieć? Kto w dzisiejszych czasach jest na tyle odważny żeby dążyć do celu według własnej wiary i przy tym nie zwątpić i nie załamać się? Właśnie Desmond jest tą postacią – prawdziwym bohaterem.
Film nakręcony na podstawie prawdziwych wydarzeń ukazuje przede wszystkim determinację tego młodego człowieka, jego silną wiarę i pewność że to co robi jest słuszne. W wojsku uważali go za tchórza, bo nie chciał wziąć do ręki karabinu. Nikt nie wierzył, że taki ktoś może być odważny. Jakże często pozory mylą, a ocena ludzka jest niewłaściwa.
Skąd jednak wzięły się jego przekonania? Ojciec Desmonda jest byłym wojskowym. Po powrocie z frontu wpada w alkoholizm, nie potrafi sobie poradzić ze śmiercią przyjaciół. Najgorsze jednak jest to, że wszystko odbija się na rodzinie. Desmond razem z bratem są bici przez ojca, jednak przełomowy moment następuje wtedy gdy ojciec podnosi rękę na ich matkę. To wtedy chłopak przyrzeka Bogu, że nigdy nie weźmie broni do ręki.
Jak to się jednak stało, że chcąc zostać sanitariuszem trafił do tego a nie innego oddziału? Ponoć wojsko amerykańskie nigdy się nie myli, a może po prostu Bóg tak chciał i to było jego przeznaczenie?
Wiele razy można zobaczyć chłopaka z Biblią jak się modli co dla wielu jest śmieszne, ale Desmondowi ta wiara pozwoliła uratować ludzi, którzy normalnie byliby skazani na śmierć. W trakcie bitwy, kiedy wszyscy uciekali tylko on jeden został na polu walki. Wykorzystując zasłonę dymną szukał ludzi którzy mieli w sobie resztki życia i próbował ich ratować, a za każdym razem kiedy się udało zwracał się do Boga „Pomóż mi uratować kogoś jeszcze, jeszcze tylko jednego” i szedł dalej. Ryzykował własne życie, żeby ratować ludzi i to nie tylko żołnierzy amerykańskich ale również japońskich.
To jest prawdziwy bohater, to jest postać o której powinno się opowiadać z dumą i łezką w oku. Wojna to straszna rzecz, na świecie jest tyle nienawiści, a ilu ludzi odważnych? Ilu jest takich ludzi jak Desmond? Oglądając ten film niejednokrotnie człowiek się popłacze, widząc tą niesprawiedliwość i śmierć, w imię czego? Oczywiście ci żołnierze walczyli za ojczyznę, ale ważniejsze pytanie to dlaczego ludzie doprowadzili do tej wojny?